Dziś Jezus mówi do mnie i Ciebie.... macie być jak Ojciec -doskonali.
Panie Boże ja jak Ty? Czy stworzenie może być równe Stwórcy?
Długo myślałem i szukałem odpowiedzi...
I wiem ze na pewno nigdy nie będę jak On doskonały w tego słowa znaczeniu ale..... ufam że Jezusowi chodziło o to abym dążył do wypełniania Jego woli. Bóg wie że ja sam nie jestem w stanie osiągnąć doskonałości. On chce tylko abym był Jego dzieckiem, bym dał się Mu prowadzić, bym był Jego narzędziem.bym doświadczał Jego Miłości....
Oczywiście mogę dążyć, co więcej osiągnąć wykreowaną przez siebie doskonalosc ale za chwilę przekonam się że to tylko mój wymysł, za chwilę ulegnę zniecheceniu.....
Bóg chce ode mnie zebym Mu zaufał.... On chce żebym poddał się Jego działaniu, żebym uznał swoją słabość.....
Jezus powołał Apostołów ludzi słabych.... nie powołał faryzeuszy którzy uważali się prawie za doskonałych, którzy nie potrzebowali kogoś kto by im powiedział jak i co mają robić. Kiedy zauważam swoją doskonałość, kiedy uważam że są inni gorsi, że ja trzymam już Jezusa za nogi od razu zapala się mi lamapka... -idź precz szatanie.!
Kiedy zdaję sobie sprawę z własnej niedoskonałości i akceptuję ją, wtedy nie wymagam też perfekcji od innych...
Moja radość wypływa z tego że Pan jest ze mną, że mogę mieć udział w Jego Królestwie już tu i teraz, że On mnie tak bardzo i bezwarunkowo kocha (i będzie zawsze kochał) pomimo mojej grzeszności, że On przygotował dla mnie mieszkanie u Ojca. Oczywiście, że nie ma sensu się zmuszać do sztucznej radości – to tak jak zmuszanie się do swojej własnej doskonałości.
Doskonałość to On a moją Doskonaloscią niech będzie pragnienie jej osiągnięcia... Amen
Darek